
Kolejny model z serii Cruiser od Triumpha. Tę grupę współtworzy jeszcze z 3 innymi modelami, między innymi z Rocket III ROADSTER, jednak skupmy się na głównym bohaterze tego artykułu, a jest nim Thunderbird Storm. Oryginalny wygląd retro w połączeniu z nowoczesnymi akcentami daje genialny efekt, od którego aż trudno oderwać wzrok.
Wyposażony w ABS, regulowane zawieszenie, czy automatycznie wyłączające się kierunkowskazy. O silniku chłodzonym cieczą wspominać nie trzeba. To oczywista oczywistość przy motocyklu z górnej półki i za takie pieniądze. 99 KM, maksymalny moment wynoszący 156 Nm / 2950 obr/min. Nad bezpieczeństwem dbają sporych rozmiarów hamulce. Z przodu podwójna tarcza 310 mm, z tyłu pojedyncza z 2-tłoczkowymi zaciskami z Brembo.
Po kilku różnych nie zamieniłbym (przynajmniej na razie 🙂
wykonanie na mistrzowskim poziomie, co ma być metalowe to jest, bandziorskie wydanie Thunderbirda LT, nie wygląda jak dziadkowóz, wg mnie brzmi najlepiej na seryjnym wydechu, nie ryczy, nie dudni, ale na wolnych obrotach po prostu słychać pojemność, nie potrzebuje wrzeszczeć jak masa motocykli, które co nie dojadą to dotrąbią…
To jest moto dla dużych chłopców. Jeździłem ROCETEM 3 GT jest moc ale, Thunderbird Storm jest narowisty jak dziki koń, a że ze wsi jestem to wiem co to znaczy. siadasz na niego i wydaje się duży i ciężki jak bokser wagi ciężkiej i gdy ruszasz nagle…jak by baletnica wzbiła się w powietrze waga gdzieś pryska prowadzi się pięknie, zawracanie i skręcanie jak turystyk o wadze 200 kg.Mam dwa Triumphy i to jeszcze nie jest moje ostatnie słowo. Reasumując jak chcesz poczuć, super moto między nogami to tylko Triumph Thunderbird Storm.